Dwudziesty
czwarty kwietnia, Poniedziałek.
Siedziałam dziś w
narożniku kuchennym. Delektowałam się świętym spokojem, gdyż
młodsza siostra nie wróciła jeszcze ze szkoły, a ojczym z pracy.
Mama natomiast plotkowała ze swoją koleżanką przez telefon.
Mając
ciszę i spokój, rozmyślałam o tym, jak idiotycznie przedstawiłam
postać Tomka, czyli fizjoterapeutę w „Ninie”. Gdybym tylko
wzorowała się na Sergiuszu, wszystko w tej postaci byłoby lepsze!
Eh, mądry Polak po szkodzie! Czemu od wtorku dzieli mnie tyle
godzin? Tyle godzin od owocnych ćwiczeń i ciekawych rozmów...
Z
rozmyślań wyrwała mnie młodsza siostra, która właśnie wbiegła
do kuchni. Wyglądała jakby przed kimś uciekała. Jej blond loki
były rozwiane w cztery strony świata, a szare oczy niemal płonęły
adrenaliną.
- Nelson, zastanawiałaś się kiedykolwiek, kim
jest twój ojciec? - Nastolatka nie bawiła się w konwenanse. Szybko
usiadła obok mnie.
- Co ty tak nagle? - Zdziwiłam się, nie
powiem. Moje interakcje z siostrą zazwyczaj ograniczają się do
mówienia sobie „cześć”, przekazywaniu informacji gdzie są
rodzice oraz sporadycznych kłótni o laptopa. O cuchy nie możemy
się sprzeczać, bo ona akurat odziedziczyła drobną figurę po
naszej szczupłej matce. Dlatego tak bardzo zdziwiło mnie, gdy
zapytała o tak prywatną dla mnie sprawę, którą nigdy wcześniej
się nie interesowała.
Laura już otworzyła usta, by udzielić
mi odpowiedzi, lecz nie było jej dane dokończyć. Usłyszałyśmy
dobrze nam obu znany dźwięk trzaśnięcia drzwiami oraz ciężki
chwiejny chód. No tak! Tadeusz znów po pracy poszedł z kolegami na
wódkę i wracał autobusem, nie przejmując się pozostawionym pod
monopolowym autem. Bardzo nie lubię myśleć o tym problemie
rodzinnym, jakim jest alkoholizm ojczyma. Gdyby chociaż po wypiciu
tych paru „małpek” był spokojny, ale nie! Zawsze szuka powodu
do słownych kłótni, nawet jeśli nikt się do niego nie odzywa. Co
prawda nigdy nie stosował przemocy fizycznej, ale i bez tego nie
jest przyjemnie. Niejednokrotnie namawiałyśmy mamę, by rozwiodła
się z Tadeuszem. Rodzicielka jednak pozostaje nieugięta. Mówi, że
bardzo go jej szkoda, dlatego nie potrafi odejść.
Obie z
siostrą dobrze wiemy, że lepiej nie wchodzić Tadkowi w drogę gdy
jest pod wpływem. Nawet nie zdążyłam zareagować, gdy siostra
chwyciła mnie za obie ręce i zaczęła ciągnąć w kierunku mojego
pokoju. Laura szybko straciła cierpliwość, według niej szłyśmy
zdecydowanie zbyt wolno, natomiast dla mnie tempo chodu, jakie
narzuciła sprawiło, że gubiłam nogi i co chwilę byłam pewna, że
zaraz wyrżnę orła. W końcu jednak dotarłyśmy do mojego pokoju,
aczkolwiek dla Laury było to chyba za mało, bo zaprowadziła mnie
jeszcze na taras. Dobrze, że dziś jest dość ciepło i można
wyjść na zewnątrz bez bluzy. Dopiero gdy pomogła mi usiąść na
wiklinowym krześle, zamknęła za sobą drzwi do mojego pokoju na
klucz, po czym wróciła do mnie. Usiadła ciężko na krześle
naprzeciwko mojego.
- Właśnie dlatego! - Rzuciła nagle w
przestrzeń.
- Ale co „dlatego”? - Zapytałam osłupiała.
Mam lekkie trudności w takim typowym dla kobiet domyślaniu się,
rozumieniu aluzji czy wyczuciu atmosfery. Laura często jest
poirytowana moim brakiem tychże umiejętności.
- Nelson, skup
się! - Fuknęła na mnie. - Właśnie dlatego chcę, żebyś
odnalazła swojego ojca! Nie widzisz, jaki tata jest? Teraz kiedy
wróciliśmy na to zadupie, to może twój stary w końcu się
odnajdzie? Nie słyszałaś o tym, że stara miłość nie rdzewieje?
Być może jak się odnajdą, to do siebie wrócą?
O mało nie
parsknęłam śmiechem. W końcu mogłam poczuć się jak starsza
siostra. Zazwyczaj to Laura jest tą mądrzejszą ode mnie. Teraz
mogłam się wykazać.
- Nie liczyłabym na to. Ty nawet nie
wiesz jak, mama się zapowietrza, gdy pytam ją o ojca. To raczej nie
świadczy o głębokim uczuciu.
Laura się tak łatwo nie podda.
Ja ją znam.
- Jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy! Zresztą
masz prawo wiedzieć, kim jest twój stary! - Aż się biedaczka
zapowietrzyła z tych emocji.
Trudno się nie zgodzić, już
chciałam coś powiedzieć, lecz siostra najwyraźniej dostała
słowotoku.
- Zresztą on chyba szuka mamy! Od tygodnia chodzi
za mną jakiś facet, zresztą nie tylko chodzi, czasami stoi przed
domem nawet po dobre dwie godziny! Jest mniej więcej w wieku mamy.
Pewnie nadal ją kocha!
- A nie brałaś pod uwagę, że może
to być zwykły zboczeniec? Mało to obleśnych staruchów, którzy
uganiają się za nastolatkami?
- Ale ja to czuję! - Odparła,
chyba zraniona. - Musimy sprawdzić ten trop. MUSIMY! Zresztą
zrobiłam mu parę fotek z daleka, gdy mnie obserwował. - Przysunęła
się bliżej mnie, po czym na ekranie telefonu pokazała mi owe
zdjęcia. Co prawda na fotkach nie było widać twarzy mężczyzny,
ale nawet z daleka wyglądał porządnie. Zwykli stalkerzy i pedofile
raczej nie noszą eleganckich płaszczy, zresztą kto ich tam wie.
Laura chyba chciała coś powiedzieć, gdy nagle jej wzrok przeniósł
się, na miejsce które łatwo zobaczyć z naszego tarasu. Bardzo
dobrze widać stąd nasze podwórze. Ujrzałyśmy mężczyznę ze
zdjęć stojącego dumnie wyprostowanego przed bramą naszej
posesji.
- Chodź, Nelson. Musimy go zaskoczyć, nawet twoim
żółwim tempem zdążymy, bo będzie tu długo stał.
Miała
racje. Na spokojnie i po cichu wyszłyśmy z domu, po drodze
zabierając mój balkonik pozostawiony w kuchni. Laura nawet zdążyła
na luzie zawiązać mi buty.
Nie jestem na moim podwórku zbyt
często, gdyż nie ma kto ze mną wyjść na spacer. Mama zazwyczaj
jest zbyt zmęczona pracą i prowadzeniem domu, Laura ma swoje życie,
a jak wiadomo, na Tadka też nie ma co liczyć. Próg przed wyjściem
do domu jest dla mnie nie do przejścia bez asekuracji. Na szczęście
teraz siostra mi pomogła, więc szybko jak na moje możliwości
pognałam w stronę siatki. Z bliska zauważyłam, że mężczyzna ma
oczy tego samego koloru co ja! Było również czuć od niego zapach
róż, co jest dziwne, bo przecież te kwiaty nie zaczęły jeszcze
kwitnąć. Czułam od niego ten zapach dość intensywnie, pomimo że
nasza interakcja była krótka, gdyż trwała jedynie parę sekund.
Patrzyliśmy się na siebie, po czym mężczyzna odwrócił się i
odszedł bez słowa.
Wróciłyśmy z Laurą do mieszkania. W jej
pokoju odbyłyśmy naradę na temat tego, co się wydarzyło.
Miałyśmy ustalić jakikolwiek plan, jednak nic nie wymyśliłyśmy.
Jedno jest pewne: Tak łatwo się nie poddamy.